Przypominamy legendę!

Biegi dzieci i młodzieży odbywają się w ramach Grand Prix Powiatu Międzychodzkiego od kilku lat. Przy okazji pierwszej edycji niezastąpiony Robert Jędrzejczak - dyrektor Muzeum Zamek Opalińskich w Sierakowie stworzył niesamowitą legendę nawiązującą do tego wydarzenia.

 

Dawno, dawno temu nad rzeką Wartą istniała osada rybacka, pośrodku której rosła potężna grusza. Żyjący tam ludzie żyli z tego co dała im Matka Ziemia. Jednak podstawą ich codziennej diety były ryby, których pełne były okoliczne jeziora i rzeka. Codzienne rano rybacy ruszali na połów, a wieczorem po udanym dniu zbierali się pod rozłożystymi konarami gruszy, rozwieszali na niej sieci, aby wyschły; i cieszyli się z dobrych połowów. Niestety zapomnieli oni jednak skąd otrzymują dary i zaczęli bez umiaru i szacunku brać to co otrzymywali od natury. Przestali również pamiętać o tym, aby podziękować Matce Ziemi i siłom przyrody za opiekę, jaką byli otoczeni. 

Doszli do wniosku, że wszystko im się należy bez wysiłku i przestali obchodzić m.in. jedno z najważniejszych dawnych świąt - Noc Świętojańską. Święto było czasem miłości, radości, ognia wody i przyrody. Matka Ziemia, widząc, że ludzie stali się zatwardziali w swych sercach i zaczęli niszczyć okoliczne jeziora i rzekę, zesłała na nich za karę potężną bestię. Pojawiła się w Warcie w Noc Świętojańską i zaczęła zjadać ryby. 

Nie mogąc złowić wystarczającej ich ilości, mieszkańcy osady zaczęli głodować. Próbowali przepędzić bestię i wyprawiali się na potwora, który był jednak albo za sprytny, albo za silny. Wielu z nich odniosło rany podczas tych wypraw. Nie widząc innego wyjścia, postanowili więc zasięgnąć rady mądrej babki, która żyła na Górach Pomońskich. Ta poradziła im, że ułagodzić i przepędzić bestię karmiąc ją najlepszymi rybami zwanymi sielawą, które żyją tylko w Jeziorze Chrzypskim. Przez kilka dni trapili się, kto wybierze się w tak daleką i niebezpieczną podróż po sielawę. W końcu znalazł się śmiałek - Jaśko Rybak, który gotów był przeprawić przez lasy i bagna po te niezwykłe ryby.

Nie czekając długo, wyruszył w podróż. Po kilkudniowej przeprawie dotarł on na brzeg jeziora i zarzucił sieci: raz, drugi, trzeci. Bez skutku. Łowił tak i łowi w różnych miejscach, jednak mimo jego starań sieć nadal była pusta. Wkrótce też nad jeziorem zapadł zmierzch. Jaśko zmęczony usiadł strapiony pod olbrzymią wierzbą rosnącą nad brzegiem jeziora. Podczas gdy tak siedział zmartwiony i zastanawiał się, co dalej zrobić, z wody wyłoniła się piękna rusałka. Zajęta zbieraniem lilii wodnych, nie zauważyła ona Jaśka, który odpoczywał pod drzewem. Młodzieniec zdecydował, że skoro nie ma ryb - złowi rusałkę, która go do nich doprowadzi i tak też uczynił. Zarzucił na nią sieć, a ta zrozpaczona prosiła o zwrócenie wolności. Jaśko zgodził się w zamian za wskazanie miejsca, gdzie uda mu się złowić sielawę, która może uratować jego osadę.

Rusałka zgodziła się i zniknęła w czeluściach jeziora, aby po chwili wskazać miejsce, gdzie ma zarzucić sieć. Staje on zatem nad brzegiem i zastawia sieć. Już za pierwszym razem jest pełna ryb, tak że aż trzeszczą lniane sznury od ciężaru połowu. Zapamiętał on dokładnie miejsce, w którym tak dobrze poszedł mu połów i powrócił tu po jakimś czasie. Stawia tu swoją chatę, która z czasem dała początek nowej osadzie. Nim jednak to nastąpiło, wraca on do Międzychodu. Jego postać z siecią pełną ryb z daleka widzieli mieszkańcy osady i radowali się na myśl o tym, że zbliża się koniec ich udręki.

Jaśko wraca dumny z sieciami pełnymi ryb do i karmi bestię rybami, która najedzona zasypia. Śpi w Warcie po dziś dzień. W osadzie zapanował spokój, a dzielnemu rybakowi postawiono pomnik rybaka z siecią. Od tamtych czasów osada z przekształciła się w miasto o nazwie Międzychód z gruszą w herbie i dziś jest miastem powiatowym.

Pamiętać należy, że do dnia dzisiejszego bestia śpi jednak ukryta w odmętach Warty i jeśli znów mieszkańcy Międzychodu zapomną o szacunku dla przyrody i Matki Ziemi zbudzi się. Jak tym razem ukarze ona mieszkańców miasta - tego nie wiemy.